O kupie z przymrużeniem oka, czyli historia pewnego letniego popołudnia
Nie wiem, czy jest cokolwiek, czego nienawidzę bardziej, niż psia kupa w domu. Chyba tylko psia kupa w domu, rozgnieciona po całym dywanie… Jak się tak zastanowić, to właściwie jest bardzo prawdopodobne, że jeszcze większą nienawiścią pałam do właścicieli psów, którzy po swoich pupilach owej kupy nie sprzątają.
Wracaliśmy ze spaceru do domu: ja, Adaś, Iza, nasz podwójny obładowany zakupami wózek, worek z zabawkami do piaskownicy, kaczka na kiju, zagubione (i na szczęście odnalezione) buty Izy, hektolitry wody, soku, mrożonej herbatki, bo przecież prażyło to słońce okrutne i po całym dniu łażenia po tarchomińskim bazarku i okolicznych placach zabaw mój Syn chciał zerwać sobie listek z drzewa, które rośnie na naszym osiedlu, zaraz przy wejściu do klatki schodowej.
Pozwoliłam dziecku – niech się rozwija, doświadcza świata, uczy przyrody. Zamroczony upałem mózg nie zwęszył na czas niebezpieczeństwa, uwiedziony już chyba wizją chłodu wiatraka i końca ponadtrzygodzinnej wędrówki. Adasiowi udało się zerwać listek z „dźiewa” samodzielnie. Zadowolony wszedł do klatki. Do domu wszedł zadowolony już trochę mniej, bo w ogóle MUSIAŁ. A w przedpokoju zaczął młócić mnie nogami, bo chciałam mu zdjąć buty, a on – Biduś – oczywiście najchętniej by wyszedł na kolejny spacer.
Na butach dziecięcych psia kupa, urwał jego nać!!!
Gdyby ktoś nie wiedział, kupsko pod butami dwulatka przemieszcza się z prędkością równą prędkości dwulatka. Kto ma dwulatka, ten zrozumie.
I ta psia kupa za chwilę była na mojej w sumie nie tak dawno kupionej beżowej spódnicy i dywanie w przedpokoju. Jak tylko zaczęłam próbować ogarniać cały bałagan zabawkowo-zakupowy, wlazłam w to kupsko bosą stopą, a po chwili musiałam umyć połowę Izy w umywalce, bo na moim 8-miesięcznym raczkującym dziecku kupsko było w miejscach następujących: dłonie, kolana, łydki i broda, gdyż Izabela Maria, Córka ma Drugorodna, co znajdzie na dywanie, to żre! No, taki etap. Nie poradzisz nic.
Zawyłam z wściekłości i bólu, jak ranny łoś (żeby już te nieszczęsne psy zostawić w spokoju). I, zamiast, jak przykładna Żona i Matka, zajmować się dziećmi i obiadem, bluzgając bezgłośnie pod nosem (bo oczywiście Adam wszystko powtarza) odkurzyłam i zaprałam dywan i poprzysięgłam sobie, że jeśli zobaczę jakiegokolwiek srającego psa, który odchodzi od swojego stolca, to będę się drzeć na cały regulator, aż jakiś pożal się Boże właściciel czworonoga przyjdzie i stolec uprzątnie! I nie interesuje mnie, czy będzie to właściciel tego konkretnego psa, jego sąsiad, kolega, żona, kochanka, czy może sam pies. Dość mam gów*a na co dzień, żeby jeszcze bonusowe sprzątać kilka razy w miesiącu.
Jakby tego było mało, nadal czekają na mnie butki w rozmiarze 23, wystawione na balkon z powodu smrodu. Czekają, aż wszelkimi znanymi sposobami, za pomocą wykałaczek, patyczków do uszu oraz starych szczoteczek do zębów wydłubię psie fekalia z bieżnika na podeszwie 🙂
Autor: Mama Anna Wachnicka
Ania to czytacz pospolity. Nadwrażliwiec z romantyczną duszą. Kobieta z całym wachlarzem kobiecych skrajności. Odwieczna gaduła. Filolog polski, zawodowo pracujący na rzecz X muzy. Jakimś cudem jeszcze życiowa optymistka. Szczęśliwa Żona swojego Męża. Mama Adasia i Izabeli. Obecnie zarządzająca domem, na mamowym etacie… a w zasadzie na dwóch.
Ania wygrała w konkursie „Jestem Mamą i piszę organizowanym przez portal MyMamy.pl
Macierzyństwo to przygoda pełna niezwykle ciekawych zdarzeń, przeżyć. Każda Mama mogłaby zapewne opowiedzieć wiele śmiesznych, zaskakujących opowieści, w jakich brała udział podczas opieki nad swoimi Pociechami. Chcąc poznać te historie portal MyMamy.pl uruchomił konkurs „Jestem Mamą i piszę”, w ramach którego można było przesyłać felietony o dowolnej tematyce związanej z macierzyństwem. Nadesłane opowiadania były często wzruszające, refleksyjne, ale także niezwykle zabawne – jak to bywa w macierzyństwie. W konkursie wzięło udział wiele Mam. Wspaniale było czytać ich wyjątkowe historie, jednakże niezwykle trudne okazało się także wybranie zwycięzcy. Pod burzliwych dyskusjach oraz wymianie swoich propozycji przez redaktorów portalu oraz partnerów konkursu wybrane zostały szczęśliwie zwyciężczynie.
Krótko o portalu:
MyMamy.pl to miejsce do poznawania innych mam, komunikowania się między sobą oraz inicjowania wspólnych wyjść. Dzięki nowoczesnej platformie, zarejestrowane mamy mogą wyszukiwać inne mamy według kryteriów tj. lokalizacja oraz wiek dzieci. Ideą portalu oprócz ułatwienia komunikacji jest promowanie aktywnego macierzyństwa poprzez zachęcanie do wspólnych spacerów, spotkań