Potrzeby emocjonalne dzieci – Czy nie za mało wiemy, jak je zaspokajać?
Nie wiem jak wy, drogie Panie, ale ja od pierwszych dni ciąży zadawałam sobie pytanie: czy będę dobrą matką? Pomimo świadomej decyzji o posiadaniu dziecka moment, w którym stało się to faktem, był również początkiem dla wielu znaków zapytania co do tego, jak to ma wyglądać i jak wychować dobrego człowieka.
Szkoła rodzenia była koniecznością. Z pełnym zaangażowaniem ćwiczyłam ubieranie lalek w pieluchy. Jednak do dnia narodzin pozostałam z poczuciem, że moje dziecko będzie musiał przewijać ktoś inny, bo będę się bała, że powyrywam mu nóżki. Nie wiem jak to się stało – ale od pierwszego przewijania czułam, jakbym robiła to całe życie. Nawet jeżeli to tylko moje wyobrażenie wzmocnione wciąż działającym znieczuleniem, to jeszcze nie spotkałam matki, która by nie ogarnęła systemu pieluchowego. A w kategoriach trudności postrzega to co druga kobieta w ciąży. Zgadzacie się ze mną? I cudowne jest to, że przygotowujemy się do porodu. Czytamy, chodzimy do szkoły rodzenia. Gdy zostajemy matkami, to podobno o niczym innym z nami się nie da porozmawiać, jak tylko o kupach i wprowadzanych pokarmach. I bardzo dobrze! Bo w końcu nasze dziecko jest dla nas najważniejsze. Jednak zaspokojenie potrzeb fizjologicznych to nie wszystko. Dlaczego tak mało myślimy o potrzebach emocjonalnych? Dlaczego tak mało z nas wie, że kluczowe są pierwsze 3 lata, podczas których kształtują się więzi uczuciowe, definiujące później nasze dorosłe relacje?
Nawet gdy mamy wrażenie, że dziecko tylko śpi i je, proces rozumienia świata i sposób funkcjonowania już się w nim rozpoczął i co więcej – będzie rzutował na dorosłe życie. Nie piszę tego by straszyć, lub po to, by swoje dorosłe problemy zrzucać na rodziców. Bardzo chciałabym, by rodzice mieli wiedzę, której ja nie miałam. Pozwoli ona świadomie podchodzić do „trendów w wychowaniu”. Pozwoli na dokonywanie świadomego wyboru, czy przytulać i nosić na rękach płaczące dziecko czy odłożyć je do łóżeczka i nie przyzwyczajać do noszenia na rękach, bo potem nic nam nie da zrobić.
Kształtowanie przywiązania
Jakość wczesnych więzi uczuciowych dziecka ma poważne konsekwencje dla jego późniejszego funkcjonowania społecznego i emocjonalnego. Stąd moje zdziwienie budzi fakt, że tak mało miejsca w edukacji na temat opieki nad dzieckiem poświęca się na zrozumienie znaczenia wzajemnych relacji pomiędzy rodzicami a dzieckiem właśnie w pierwszych 3 latach życia. Miejmy świadomość, że rodzimy się z potrzebą bliskich więzi, a nie nabywamy jej czy uczymy się w późniejszym czasie. Przywiązanie kształtuje się do 3. roku życia w wyniku relacji z matką, przechodząc kolejne fazy rozwoju. To, jak ułożymy nasze relacje z dzieckiem w tym czasie, skutkować będzie sposobem jego wchodzenia w relacje w życiu dorosłym – jak będzie ono rozwijać się emocjonalnie, jak będzie widzieć świat i jaki będzie mieć stosunek do niego oraz czy będzie postrzegało siebie jako wartościową osobę.
Jednakże przestrzegam przed bardzo wąskim i sztywnym przyswajaniem tych informacji, bo na kształtowanie się naszego dorosłego życia wpływ ma bardzo wiele czynników. Wiedza zawarta w tym artykule jest wynikiem badań, dzięki którym udało się zauważyć i wyodrębnić pewną strukturę zachowań – sklasyfikowaną w typy przywiązania, które przekładają się na pewne wzorce zachowań w dorosłości. Najważniejszym słowem w tej teorii jest responsywność, czyli odpowiadanie na potrzeby dziecka ze strony matki. W teorii brzmi to prosto. Jednak pamiętajmy, że każde dziecko jest inne i będzie czego innego potrzebować. Stąd często mówimy o „dobroci dopasowania”, czyli dostosowaniu zachowań matki do indywidualnych potrzeb dziecka. Jedno dziecko będzie potrzebować bardzo dużo uwagi i fizycznego kontaktu, inne będzie zadowolone z możliwości dłuższego samodzielnego leżenia w łóżeczku i podziwiania świata. Dlatego nie ma innej drogi, jak bliski i uważny kontakt. Przyglądanie się temu, co przynosi dziecku radość i ulgę. Tego nie wyczytamy w prasie, tego nie powiedzą nam inne matki, które wychowały swoje dzieci na wspaniałych dorosłych. Nie ma uniwersalnego przepisu. Jest tylko obserwacja i uważność.
Bycie dla dziecka, gdy tego potrzebuje. Rozumienie jego potrzeb i zaspokajanie ich. Już w wyobraźni słyszę odpowiedzi, że przecież nie da się być na każde zawołanie dziecka. To prawda. Natomiast między ignorowaniem potrzeb z uwagi na „zalecenia wychowawcze” a byciem dla dziecka w oparciu o dostrzeganie w ramach możliwości jego potrzeb jest ogromna przestrzeń do zagospodarowania. I to właśnie na to chcę zwrócić uwagę. Uczmy się tego, co dziecko nam komunikuje, obserwujmy, jak reaguje na naszą odpowiedź i pamiętajmy, że ta komunikacja rozpoczyna się już od narodzin. I najważniejsze – nawet jeżeli coś pójdzie/ poszło nie tak w tych pierwszych 3 latach, pamiętajmy, że nadal mamy szansę być dobrym rodzicem. I nigdy nie jest za późno na nauczenie się bycia responsywnym rodzicem.
Style przywiązania
Skoro wiemy już, że znaczenie dla prawidłowego rozwoju dziecka ma budowanie zdrowych relacji od narodzin, zobaczmy, czego uczą dziecko różne zachowania po stronie matki i czym to będzie skutkować w jego dorosłym życiu. Najbardziej pożądany styl więzi, na którym zależeć będzie każdej matce, to styl bezpieczny. Przywiązanie bezpieczne kształtuje się wówczas, gdy dziecko jest pewne, że matka jest dla niego dostępna i responsywna, tzn. reaguje na sygnały płynące od niemowlęcia i zaspokaja jego potrzeby. Potrzeby dziecka są właściwie odczytywane, dzięki czemu czuje ono, że rodzic zachowuje się w sposób przewidywalny i spójny. To daje niemowlęciu poczucie bezpieczeństwa, dzięki któremu ma możliwość odważnego poznawania świata, swobodnego odnoszenia się do matki i poszukiwania w jej ramionach ukojenia w sytuacjach stresu.
Takie dzieci z dużym prawdopodobieństwem wyrosną na osoby niezależne, wchodzące w relacje partnerskie, charakteryzujące się dużym zaufaniem. Ambiwalentny wzór przywiązania charakteryzuje się brakiem pewności ze strony dziecka, że rodzic jest dla niego dostępny i responsywny. Niemowlę przejawia niepewność i silny lęk związany z rozłąką, brakiem obecności matki. Nie jest zdolne do swobodnego poznawania otoczenia, lękowo przywiera do matki. Równocześnie stawia opór przed kontaktem z nią, często złości się na nią, przerywa kontakt fizyczny i nie jest skłonne do dzielenia się z nią swoimi przeżyciami. Ta ambiwalentna postawa wobec matki (poszukiwanie bliskości vs jej unikanie) prowadzi do nieadaptacyjnych zachowań i zaburza rozwój emocjonalny. Na ukształtowanie się takiego konfliktowego wzorca ma wpływ zachowanie rodziców, których postawa wobec dziecka charakteryzuje się brakiem spójności i stabilności. W pewnych sytuacjach są dostępni i pomocni, w innych nie odpowiadają na potrzeby dziecka.
W przypadku przywołania rodzica płaczem raz przychodzą, a raz nie. Równocześnie jako środek kontroli nad zachowaniem dziecka stosują np. groźby porzucenia („Jak nie będziesz grzeczna, to oddam cię sąsiadom, to zostawię cię tutaj, to zabierze cię tamten pan…” itd.). Taki dorosły może tworzyć związki w oparciu o lęk przed opuszczeniem, pozostając zależnym od drugiej osoby na skutek przekonania, że sam sobie z niczym nie poradzi. Kolejny styl więzi to przywiązanie unikające, charakteryzujące się brakiem zaufania ze strony dziecka do opiekuna. W przypadku potrzeby bliskości lub wsparcia dziecko spodziewa się raczej odtrącenia i braku pomocy. Przewidując zranienie, prezentuje więc zachowania obronne i unika bliskiego kontaktu z matką. Jest przyjazne wobec obcych osób i nie ma trudności w przypadku rozłąki z matką.
Często w sytuacji rozdzielenia z matką reaguje obojętnością, a po jej powrocie nie dąży do kontaktu. Powoduje to wykształcenie się u dziecka pozornej samowystarczalności, która zaburza jego rozwój emocjonalny. Kształtowanie się takiego wzorca przywiązania jest wynikiem braku dostępności fizycznej i psychicznej ze strony matki. Matka w sytuacjach, gdy niemowlę poszukuje bliskości i pocieszenia, nie nawiązuje z nim kontaktu, lecz stara się odwracać jego uwagę lub kierować jego potrzeby w stronę innych osób, przedmiotów. Dąży do tego by dziecko „pocieszało się samo”, bez niej (to są komunikaty „nie przeszkadzaj, idź, pobaw się sam”, pokazywanie zabawek bez zaangażowania, podczas robienia czegoś innego). Jej reakcje i motywy są dla dziecka nieprzewidywalne. Wobec dziecka komunikowane są wysokie wymagania i konieczność spełniania tych wymagań.
To w połączeniu z niską troską daje dorosłego, którego kompetencje społeczne opierają się o nieufność. Dlatego taki człowiek wybiera bycie samotnikiem. Nie potrafi wyrażać emocji i ich odczytywać, co skutkuje niskimi progami doznań. Taki dorosły nie potrzebuje innych, bo nauczył się zasady „umiesz liczyć – licz na siebie”. Innych traktuje instrumentalnie. Takie osoby same dla siebie są punktem odniesienia.
Przywiązanie zdezorganizowane dzieci te nie prezentują żadnego stałego czy spójnego stylu przywiązania. W jednej chwili przejawiają bardzo silne zachowania przywiązaniowe, a w drugiej unikają kontaktu, zastygają w bezruchu lub wpatrują się w jeden punkt. Opiekun jest dla dziecka, w tym przypadku zarówno źródłem silnego stresu, jak i źródłem komfortu. Tego typu zachowania mogą być efektem krzywdzenia lub zaniedbywania przez rodzica traktującego dziecko kapryśnie i nieprzewidywalnie (czasami zachowuje się opiekuńczo i czule, czasami odrzucająco i gwałtownie).
Fazy przywiązania:
I faza
(od narodzin do 8.–12. tyg.)
Niemowlę wysyła w stronę otoczenia sygnały mające wzbudzić zachowania opiekuńcze wobec niego.
II faza
(od 2.–3. miesiąca)
Powtarzające się sekwencje zachowań pomiędzy opiekunem a niemowlęciem prowadzą do wykształcenia się u dziecka preferencji do otrzymywania opieki w określony sposób i od określonej osoby. Dziecko zaczyna odróżniać głównego opiekuna i do niego kieruje swoje potrzeby.
III faza
(od 6.–9. miesiąca)
Dziecko utrwala przywiązanie do matki i aktywnie utrzymuje bliskość z nią za pomocą rozwijających się sprawności motorycznych i komunikacyjnych. W tym okresie dziecko wie, jakimi sposobami nawiązać i utrzymać bliskość z matką. Okazuje wyraźną radość, gdy matka wraca do niego. Przywiera do matki w sytuacji zagrożenia, protestuje przed rozstaniem. Maksymalne nasilenie lęku przed nieznanymi osobami oraz protestu związanego z rozstaniem z matką pojawia się około dziewiątego miesiąca życia i później, ponownie, około osiemnastego. Jest to cecha prawidłowego rozwoju.
IV faza
(od 2,5 lat)
Dziecko pozostaje w relacji partnerskiej z matką oraz uczy się funkcjonować coraz bardziej niezależnie od niej. Oddala się w celu samodzielnego poznawania świata, a w przypadku zagrożenia potrzebuje bliskości i wraca do matki.
Katarzyna Sadowska, mama, pasjonatka psychologii, blogerka lessthanperfect.pl
Fotografia: Chroma Stock