Spełniona kobieta, mama i sportsmenka…
Sportsmenka, florecistka, wielokrotna mistrzyni świata i Europy, dwukrotna medalistka olimpijska. Obecnie również szczęśliwa i spełniona mama, a od niedawna ambasadorka NUTRICIA Profutura Program. Z Sylwią Gruchałą rozmawiamy o jej macierzyńskich doświadczeniach, godzeniu życiowych pasji z rodzicielskimi obowiązkami i codziennych trudnościach, z którymi musiała się zmierzyć w nowej roli.
Dobra Mama: Jesteś jedną z najbardziej utytułowanych polskich sportsmenek. Na arenie sportowej osiągnęłaś już wszystko. Czy spełnienie zawodowe sprawiło, że zaczęłaś myśleć o dziecku, czy Julka była w twoich planach już od dawna?
Sylwia Gruchała: Zawsze wiedziałam, że kiedyś chcę być mamą i po prostu razem z mężem poczuliśmy, że to ten moment. Teraz jestem spełniona jako kobieta, mama i sportsmenka – tym bardziej że jakiś czas temu wróciłam do treningów, a Julia mnie w pewnym sensie do tego zmotywowała, bo ona daje mi tyle pozytywnej energii! Sport był zawsze dla mnie bardzo ważny i ciągle jest, dlatego cieszę się, że wróciłam na planszę.
DM: Ciąża i dziecko zwykle wprowadzają życiową rewolucję, przewartościowaniu ulega zazwyczaj dotychczasowy porządek rzeczy, świat, który udało nam się do tej pory stworzyć. Czy podobnie było u ciebie?
S. G.: Po narodzinach Julki zmieniły mi się priorytety – do tego momentu sport był na pierwszym miejscu. Teraz moja córka jest najważniejsza, ale nie powiedziałabym, że wywróciła moje życie do góry nogami. Po porodzie bardzo szybko wróciłam do mojego naturalnego trybu życia, w zasadzie tylko dwa tygodnie wytrzymałyśmy z Julią w domu (śmiech). Razem z Julią podróżowałam, spotykałam się z przyjaciółmi, a teraz, gdy Julka jest starsza, moje życie jeszcze bardziej zaczyna przypominać to sprzed ciąży. Zmianą jest to, że mamy z mężem małą towarzyszkę. Nie zapomniałam w tej całej, jak to ujęłaś, rewolucji o sobie, bo wiem, że jak ja będę szczęśliwa, to moje dziecko również. Dlatego działamy z Julią razem.
DM: Twoje życie podporządkowane było sportowi i regularnym treningom. Czy w ciąży również byłaś aktywna fizycznie? Jak znosiłaś te szczególne 9 miesięcy?
S. G.: Ciążę znosiłam dobrze i byłam aktywna w zasadzie do jej samego końca. Oczywiście zrezygnowałam z treningów i diety sportowca, ponieważ dieta kobiety w ciąży jest inaczej zbilansowana. Warto pamiętać, że sposób odżywiania kobiety w ciąży ma wpływ zarówno na jej samopoczucie i kondycję, jak i na zdrowie dziecka w przyszłości. W czasie tych 9 miesięcy moja aktywność nie zniknęła, tylko przybrała inną formę – spacerowałam, ćwiczyłam fitness dla kobiet w ciąży.
DM: Julka przyszła na świat poprzez poród siłami natury. Sądzisz, że twoja świetna kondycja fizyczna przydała się podczas porodu?
S. G.: Na pewno moja kondycja miała pozytywny wpływ na poród. Podczas porodu „pracują” różne partie mięśni, dlatego jako sportowiec z pewnością byłam dobrze przygotowana do rozwiązania. Tutaj muszę jednak zaznaczyć, że pierwszy poród to wielka niewiadoma dla każdej kobiety i zupełnie nowe doznanie. Warto przygotowywać do niego organizm poprzez regularne ćwiczenia i zdrową dietę, będzie dzięki temu silniejszy i lepiej zniesie ból. Poza tym bycie aktywną fizycznie przed ciążą ułatwiło mi powrót do figury po porodzie. Dzięki treningom wykształcił się u mnie nawyk bycia aktywną fizycznie, dbania o swoje ciało.
DM: Dziś Julka ma prawie roczek. Jak wspominasz pierwsze chwile po jej narodzinach?
dobra–mama.plS. G.: Ten rok minął bardzo szybko, wydaje mi się, że Julka urodziła się wczoraj (śmiech)! Pamiętam dokładnie pierwsze chwile po porodzie, gdy przytuliłam Julię. To niezapomniane uczucie i wzruszająca chwila. Pamiętam też pierwsze dni z nowym członkiem rodziny w domu. Dla mnie i mojego męża była to nowa sytuacja, ale wspólnie szybko się w niej odnaleźliśmy. Jestem śpiochem w pełnym znaczeniu tego słowa, więc brak snu był uciążliwy na początku, gdy Julia często budziła się na karmienie. Ale myślę, że to, gdy obserwujesz, jak rozwija się twoje dziecko, jak jest coraz odważniejsze, ciekawe świata, sprawia ogromną satysfakcję i rekompensuje zmianę sytuacji, z którą mierzą się rodzice.
DM: Czy cokolwiek zaskoczyło cię w byciu mamą? Czy napotkałaś problemy, których się nie spodziewałaś?
S. G.: Tak! Jestem mamą pierwszy raz, więc niemal codziennie uczę się czegoś nowego. Może to brzmi paradoksalnie, ale najważniejszym elementem przygotowania do ciąży i macierzyństwa jest założenie, że zawsze coś może cię zaskoczyć – każde dziecko jest przecież inne. Dlatego warto wiedzieć, gdzie szukać odpowiedzi na pytania, które pojawią się niespodziewanie. Podczas ciąży polegałam na eksperckiej wiedzy, dużo czytałam: zarówno książek, jak i treści udostępnianych online. Dlatego też zdecydowałam się zostać ambasadorką NUTRICIA Profutura Program. To rzetelne źródło informacji i miejsce, gdzie można skontaktować się bezpośrednio z ekspertami oraz uzyskać poradę – to bezcenne dla kobiet w ciąży, zwłaszcza tych, które spodziewają się pierwszego dziecka.
DM: W trudnych chwilach mogłaś liczyć na wsparcie bliskich?
S. G.: Oczywiście! Mam cudownego męża, rodzinę i przyjaciół – mam mocną ekipę wsparcia, które otrzymywałam od nich w czasie ciąży i otrzymuję cały czas!
DM: Nadal prowadzisz aktywny tryb życia. Ciąża i dziecko nie przeszkodziły ci w realizowaniu życiowej pasji, jaką jest sport. Jesteś dowodem na to, że będąc mamą, nie trzeba rezygnować z własnych marzeń i planów. Jak jednak udaje ci się godzić opiekę nad córeczką z treningami?
S. G.: Nie „nie trzeba”, tylko nie wolno rezygnować ze swoich pasji czy marzeń, gdy zostaje się mamą! Oczywiście dziecko, zwłaszcza w pierwszych miesiącach życia, wymaga od rodziców zwolnienia tempa i opieka nad nim pochłania większą część doby. Jednak z czasem dziecko daje nowe możliwości, motywuje do działania. Gdy zabraliśmy Julię po raz pierwszy na rower – spodobało się jej od razu, więc jeździmy we trójkę. Przez pierwsze 10 miesięcy życia Julia wszędzie mi towarzyszyła, podróżowaliśmy razem z mężem, odwiedzaliśmy znajomych, rodzinę. Gdy postanowiłam wrócić do treningów, jedyne, o co poprosiłam trenera, to możliwość trenowania w Warszawie lub Trójmieście, skąd pochodzę, bo jako mama nie mogę sobie pozwolić na wyjazd na zgrupowanie za granicę na kilka tygodni. Powrót do aktywności zawodowej na pewno wymaga odpowiedniej organizacji i dyscypliny, ale jest możliwy do osiągnięcia. Obecność Julii w moim życiu motywuje mnie dodatkowo, bo chciałabym, aby była ze mnie dumna i kiedyś powiedziała, że jej mama robi fajne rzeczy w życiu.
DM: Można powiedzieć, że Julka pojawiła się w twoim życiu w idealnym momencie – między igrzyskami olimpijskimi – najważniejszymi imprezami sportowymi na świecie. Czy to oznacza, że planujesz udział w kolejnych igrzyskach?
S. G.: Dla sportowca igrzyska olimpijskie to najważniejsze wydarzenie i najcenniejsze medale. Teraz przygotowuję się do mistrzostw Polski, które odbędą się jesienią, a po nich będę starała się o nominację olimpijską do Rio de Janeiro, a więc trzymajcie kciuki!
DM: Skąd czerpiesz motywację do ćwiczeń? Czy jest to chęć sięgania po kolejne tytuły i medale, czy może coś więcej?
S. G.: Całe życie kocham sport, jest integralną częścią mojego życia. Można powiedzieć, że nie mogę żyć bez aktywności fizycznej, że jest mi potrzebna jak powietrze (śmiech)! Zdobywanie kolejnych tytułów czy medali to efekt długiej drogi, którą pokonuje sportowiec, zanim dotrze do podium. Ta droga do celu, emocje i euforia związana z sukcesem są najfajniejsze i najwięcej uczą – to mnie motywuje do trenowania.
DM: Sport to z jednej strony ogromna radość, ale też sporo wyrzeczeń, bólu, niejednokrotnie wiele porażek. Czy chciałabyś, by Julka kiedyś poszła w twoje ślady?
S. G.: Na pewno chciałabym u Julki wykształcić nawyk do aktywności fizycznej, bo jest to ważny element zdrowego stylu życia obok prawidłowego odżywiania. To, jaki styl życia w nią wszczepię teraz, jak będę ją odżywiała, ma wpływ na jej zdrowie w przyszłości. Chcę inspirować Julię, bardzo chciałabym, żeby odkryła swoje pasje i je realizowała. A jeżeli jej pasją okaże się szermierka, to przekażę jej wszystkie treningowe triki i będę kibicem numer jeden (śmiech)!
DM: Czy jest coś z twoich osobistych, macierzyńskich doświadczeń, co chciałabyś przekazać innym przyszłym mamom? Coś, na co powinny zwrócić uwagę, zapamiętać, wcielić w życie?
S. G.: Najważniejsze jest to, żeby mamy i przyszłe mamy słuchały siebie, swojej intuicji, nie ignorowały jej. Warto konfrontować swoje wątpliwości z wiedzą specjalisty. Powinnyśmy pamiętać, że nie ma nieuzasadnionych pytań, jeśli są związane ze zdrowiem i rozwojem dziecka! Bardzo ważne jest też to, abyśmy nie zapominały o sobie, nie rezygnowały ze swoich pasji w momencie, w którym zostajemy mamami. Dziecko jest dodatkowym motywatorem do działania – to niesie wiele korzyści zarówno dla mamy, jak i dla dziecka, ponieważ mama ma poczucie spełnienia w każdej sferze życia – macierzyństwie, pracy zawodowej, życiu prywatnym.
Rozmawiała: Joanna Kelman