Ciągłym radom mówimy nie!
Gdy byłam małą dziewczynką, marzyła mi się duża rodzina, ale gdy już stałam się dorosłą kobietą, marzenia uległy zmianom. Mam już jedną córkę, która ma 3 lata i zaczęłam się zastanawiać z mężem czy to nie ten czas na drugie dziecko. On oczywiście: tak chcę, damy radę, nic tylko zrobić i mamy, ale to nie takie proste. Wiele mam zastanawia się w takim momencie, czy chce kolejnych dzieci, czy da radę przejść poród kolejny raz i to wszystko, co w poprzedniej ciąży, stało się teraz nie miłym wspomnieniem… Tak wiele wątpliwości, tak wiele niemiłych wspomnieć jest niczym mur obronny mówiący: nie! Natomiast gdy widzimy takie maleństwo u koleżanki/znajomej, myślimy, że fajnie by było mieć takie maleństwo. Ja osobiście w czasie połogu doznałam traumy, ale nie z powodu bolesnego porodu, tylko osób „wszystkowiedzących i wtrącających”. Znacie to?
Te ciągłe rady, mówienie co macie robić, a co nie sprawia, że aż z nerwów włosy stają dęba. Co zrobić? Zacisnąć zęby i być silną. Niestety gdy taka osoba np. teściowa wspólnie mieszkająca, która wszystko lepiej wie wtrąca się na każdym kroku to odbiera nam młodym matkom te piękne pierwsze dni cieszenia się maleństwem. Nie raz cisną się łzy z bezsilności, braku sił. Wtedy smutek nie tylko nas ogarnia, ale i nasze maleństwo – tak nie powinno być. Dlatego ciągłym radom mówimy nie! Gdy przy jednym dziecko ma się tego dość, to i kolejnych dzieci się odechciewa, ale dziecko jest czymś cudownym z czego nie można rezygnować tylko dlatego, że inne osoby nam niszczą piękno macierzyństwa. Drogie mamy, nie poddawajcie się, nie pozwólcie nikomu niszczyć waszej więzi z dzieckiem bo każda z nas zasługuję na prywatność. Ja dokonałam wyboru, nie poddałam się i moje kolejne dziecko musi być kolejnym cudem narodzin…