Dlaczego fajnie jest mieć dziecko?
Bycie rodzicem to ciągła huśtawka nastrojów. W jednej chwili zastanawiasz się, po co ci to było – przecież miałaś takie fajne, spokojne życie, by za moment rozpływać się nad najmniejszym gestem i słowem swojej latorośli.
Ale generalnie to fajnie jest mieć dziecko. Nie tylko na tym metafizycznym poziomie, ze względu na spełnienie, sens życia, przedłużenie gatunku ludzkiego, ale jest też fajnie tak po prostu, tak czysto praktycznie.
Przepustka do dziecięcego świata
Uwielbiam lody, ale w samotności nie za bardzo wypada się nimi obżerać. Lubię być na bieżąco z bajkowymi nowościami kinowymi, ale głupio samej na nie chodzić. A z dzieckiem wszystko można – jest pretekstem, uzasadnieniem i wymówką. Ja nie chcę lodów, ale dziecku odmówię? No przecież, że nie, a nie będzie bidulek tak jadł w samotności. Chętnie przysiadam się do Piotrusia oglądającego bajki i specjalnie dla niego obserwuję nowości filmowe. Dobra matka powinna być na bieżąco!
Koniec z samotnością
Często na zakupach czuję potrzebę komentowania tego, co widzę, w stylu: to brzydkie, kto by to założył, no weź, co za cena. Ale głupio tak gadać do siebie. Wystarczy więc na zakupy zabrać dziecko, które nawet, jeśli nie słucha, jest odbiorcą moich komentarzy. Mogę więc gadać i nie wychodzić przy tym na psycholkę, bo z dzieckiem przecież rozmawiam. Piotruś jest powiernikiem moich rozważań biznesowych, dylematów obiadowych i większości pojawiających się w mojej głowie myśli. Nigdy nie wiadomo, kiedy coś mądrego doradzi.
Przemyślane inwestycje
Dziecko potrafi zniszczyć cokolwiek w ciągu kilku sekund. Czasem to „tylko” ważny dokument, rodzinna porcelana, ale ze sprzętami wartymi kilka tysięcy złotych też nie ma problemów. Dlatego zanim zdecydujesz się coś kupić, przerabiasz w swojej głowie wszystkie czarne i absurdalne scenariusze, co najgorszego może się z tym stać. I od razu najnowszy smartfon i kino domowe wracają do sfery marzeń na najbliższe 16 lat. Oszczędnie, prawda?
Radość z małych rzeczy
Nikt nie dostarcza takich powodów do radości, jak małe dziecko. Czy w erze „przed dzieckiem” zdarzyło Ci się cieszyć z takich drobiazgów jak kupa w nocniku, buty założone na właściwe nogi, noc bez pobudki, pusty talerz po obiedzie? No widzisz.
Wszystko w porządku
Nigdy nie byłam pedantką, nigdy nią nie będę. Potrafię odnaleźć się w artystycznym nieładzie, ale z dzieckiem moja definicja względnego porządku musiała ulec drobnym zmianom. Bo stan, który wcześniej był moim porządkiem, po prostu nie istnieje. A jak uda się do niego doprowadzić, wystarczy mrugnąć i znowu jest tak jak wcześniej. Zabawki wszędzie, okruchy na kanapie, stolik wiecznie uwalony jogurtem. No nawet mnie coś trafia, jak na to patrzę. Pozostało więc zaprzyjaźnić się z odkurzaczem, ścierką i dostrzec tę magię sprzątania. Nawet faktury, rachunki i dokumenty nauczyłam się chować od razu do segregatorów.
Wszystko jakoś tak bardziej cieszy
Patrząc na świat z perspektywy dziecka, wszystko jakoś tak bardziej cieszy. Pierwszy śnieg, morze, ciepły poranek, gorąca kawa, każdy kamyczek, ślimaczek i motylek. Człowiek uczy się dostrzegać: małe przyjemności, docenia samotne wyjścia do sklepu, czyste ubranie, wieczory w dorosłym towarzystwie i naprawdę niewiele potrzeba mu do szczęścia. To dziecko tego uczy!
Dzieci rozwalają system. Myślisz sobie, że oooh, tak tylko na chwilkę, na pierwsze pół roku. Nie prawda, już nigdy nie będzie spokojnie, tak jak dawniej. Zaorane, nie ma, nie wróci. Ale na miejsce tamtego życia rodzi się nowe, ciekawsze, z mniejszymi wymaganiami od świata i krótszą potrzebą snu. I to życie jest jeszcze piękniejsze. Właśnie dlatego fajnie jest mieć dziecko!
Ewa B., autorka bloga www.freelancemama.pl
Jesteś nielukrującą mamą?
Skorzystaj z formularza www.dobra-mama.pl/mama-nie-lukruje i prześlij nam swoje teksty, a być może któryś z nich zostanie wybrany TEKSTEM MIESIĄCA, który nagrodzimy upominkiem, opublikujemy w naszym magazynie i na stronach internetowych.