Radość kontra zdrowy rozsądek
Decyzję o dziecku podjęliśmy razem z mężem świadomie. Ot tak, nadszedł czas, że nasze życie przestało nas zaskakiwać i zapragnęliśmy spełnić się jako rodzice. Przyznam szczerze, że choć to właśnie ja wydawałam się najbardziej przekonana o słuszności naszej decyzji, to tak naprawdę było inaczej – miałam mnóstwo wątpliwości. Po pierwsze, od dawna szukałam pracy i panicznie bałam się, że będę postrzegana przez innych jako kobieta, która znalazła sposób, by nie musieć pracować, bo zamiast tego dostanę pieniądze z programu 500+. Nieraz słyszałam takie opinie o znajomych mi dziewczynach, stąd wiem, ile nieprzyjemnych komentarzy można usłyszeć z ust otaczających nas ludzi.
Na dziecko zdecydowaliśmy się przeszło pięć lat po ślubie i nie miało to nic wspólnego z ruszającym wtedy programem. Niesmak jednak pozostał i trwa do dziś, bo z tych samych powodów wahałam się, czy zdecydować się na drugie dziecko. Z jednej strony zatrzymałam się „w próżni”, z której trudno będzie mi się wydostać: młoda matka, bez konkretnego doświadczenia zawodowego, pozostająca na utrzymaniu męża…
Z drugiej strony – radość macierzyństwa, pragnienie drugiego dziecka, optymizm męża, który również chciałby powiększenia rodziny oraz zdrowy rozsądek podpowiadający, że różnica trzech lat między dziećmi wydaje się na tyle optymalna, że damy sobie radę. Wiem, że trudno będzie mi wrócić na rynek pracy, jak i trudno będzie mi zdecydować się na ciążę, gdy kiedyś podejmę zatrudnienie.
Dlaczego tak bardzo patrzę na swoją rodzinę oczami innych ludzi? Dlaczego wydaje mi się, że niektórzy myślą, że nie chciało mi się po studiach szukać pracy, tylko „poszłam na łatwiznę”? Fakt, że nie mam żadnej konkretnej i tak istotnej w dzisiejszych czasach przeszłości zawodowej, doskwiera mi na tyle, że boję się, że jeśli teraz nie zdecyduje się na dziecko, to później będzie mi jeszcze trudniej.
Niezrealizowane ambicję nie dają mi spokoju. Dla niektórych mam to wszystko będzie takie oczywiste, ale ja boje się ruszyć z miejsca, nie umiem obrać właściwego kierunku: albo praca i odsunięcie marzeń o drugim dziecku w daleką przyszłość, albo dziecko i poczucie niezrealizowanych ambicji, którym towarzyszy uczucie krytyki ze strony innych.
Barbara K.