Nadzieja umiera ostatnia
Razem z mężem planujemy ciąże już od trzech lat. Choć specjaliści nie dają nam żadnych szans, my się nie poddajemy. Na bieżąco sprawdzam najnowsze metody, kupuję przeróżne poradniki i chodzę na każdą wizytę do swojego lekarza. Rok temu zaszłam w ciążę, to był przełomowy moment w moim życiu, jednak ta radość szybko przeminęła, ponieważ poroniłam. Ten czas był trudny, dopadła mnie depresja i musiałam skorzystać z pomocy psychologa. Nie pracuję, swój wolny czas spędzam na siłowni i aktywnie dbam o swoją kondycję. Dietetyk ustalił mi dietę, której stanowczo się trzymam. Moje życie to praktycznie ciągła rutyna, monotonnie wykonuję codziennie te same czynności. Pragnę spróbować czegoś nowego i na nowo odkryć w sobie powera do życia. Dlatego między innymi postanowiłam pomóc dzieciom z Domu Dziecka. Charytatywnie udzielam się w różnych zbiórkach, jak również sama organizuję różne atrakcje dla dzieci. Taki mały gest, a może tak wiele zmienić, a taki uśmiech na twarzy małego dziecka jest bezcenny. Tak kocham dzieci, dlatego często zastanawiam się nad swoją naturą. Dlaczego ja nie mogę mieć potomstwa? Dlaczego rola bycia mamą jest dla mnie taka odległa? Chciałabym poczuć taką więź z dzieckiem i czuć, że dla takiego maluszka jestem całym światem. Mój mąż często zapada w głęboką refleksję nad nami, często obwinia siebie za tę sytuację. Zastanawia się, co jeszcze można zrobić by zwiększyć szanse na macierzyństwo. Każdego dnia żyję dziećmi z Domu Dziecka, każdy ich mały sukces jest moim sukcesem. Cieszę się jak szybko się uczą, jak każde z osobna jest wyjątkowe i ma swoje zainteresowania. Dla takich dzieci warto poświęcać swój wolny czas. Ostatnio wiele myślałam o adopcji, być może to jest jedyne dla nas rozwiązanie. Być może dziecko wniesie w nasze życie więcej radości, być może scali nasz związek. Pozostają tylko pytania retoryczne… Na chwilę obecną próbuje własnych sił. W głębi duszy wierzę, że się uda. W końcu nadzieja umiera ostatnia, a pozytywne nastawienie to połowa sukcesu.
Iwona
PS. Ale gdy mi się w końcu uda na pewno do Was napiszę! Cieszę się, że jest taki miesięcznik, który aż tak przypadł mi do gustu.