Życie samotnej matki nie jest usłane różami
Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Zapewne nie jeden znajdzie się taki, który powie, że samotna matka nie może sobie dać rady, bo niby jak. Tak, radzi sobie na swój własny sposób i jest z tego cholernie dumna. Która z nas, drogie Samotne Mamy, pamięta początki bycia w pojedynkę z dziećmi? Ja doskonale pamiętam. Pamiętam stan swojej psychiki, portfela, życia codziennego. Nie było to nic przyjemnego, ale poradziłam sobie, wy pewnie też. Wstawałam, upadałam i ponownie upadałam, by znowu powstać.
Oczywiście, nie będę tu ściemniać, że życie samotnej matki jest usłane różami, że wszystko idzie po naszej myśli, ale to, jak ono będzie wyglądało, zależy tak naprawdę ode mnie. Tak, nasze życie zależy tylko i wyłącznie od nas samych.
Coraz lepiej idzie finansowo, ale żeby lepiej szło musisz podjąć drugą pracę i pracować 11h dziennie, by coś zmienić. Wychodząc z domu, całując swoje dzieci, masz nadzieję, że w przyszłości te stracone 11h ze swoimi dziećmi zaowocuje, że powiesz, że było warto. Zupełnie inaczej, kiedy dzieci zostają z kimś bliskim, np tatą czy kimś z rodziny, a inaczej, kiedy zostawiasz je z kimś, opiekunką czy starszym rodzeństwem. Wtedy masz wyrzuty sumienia, że nie tak to wszystko powinno wyglądać, że nie tędy droga. No cóż, ale jeśli nie tędy, to którędy? Czasami zdarzało ci się pożyczyć „do wypłaty”. Ale pożyczają nawet nie samotni rodzice, więc wydaje mi się, że tutaj nie powinnyśmy mieć poczucia winy.
Nasza psychika oddycha pełnią życia. Już nie miewasz głupich myśli, coraz rzadziej zastanawiasz się, czy to ma sens, czy jesteś wystarczająco dobra. Bo jesteś. Jeśli robisz, co w Twojej mocy i poświęcasz się temu w całości, to jesteś naprawdę dobra. I niech nikt nie wmawia ci, że jest inaczej. Twoja organizacja jest niemal tak perfekcyjna, jak ułożenie ścierek kuchennych w „Perfekcyjnej Pani Domu”. Ok, trochę przesadziłam, ale na pewno jest o niebo lepiej niż na początku. Czasami spóźniasz się w różne miejsca i kiedy ktoś wypomina ci owe spóźnienie, ty ze stoickim spokojem powtarzasz w myślach: gdybyś wiedział przez ile wartościowych rzeczy się spóźniłam, to nie wyszedłbyś z podziwu do końca dnia.
Najgorsze to chyba fakt, że coś nie wyszło. To coś to nasz związek z ojcem dzieci. Tak jakoś smutno. Bo przecież założenia były zupełnie inne, pragnienia i plany również. Żadna nie chciała, by nasze najsłodsze istoty wychowywały się bez ojcowskiej miłości, czasami bez ojca w ogóle. Niestety, takie właśnie jest życie. Ale i tu potrafimy znaleźć sposób, by było jak najlepiej. Jeśli tatuś jest w porządku potrafimy się dogadać. Jeśli go nie ma, robimy wszystko, by go dziecku zastąpić – bez problemu opanowałyśmy znajomość marek samochodów, najnowszych bohaterów bajek, zasady piłki nożnej, podstawy sztuk walki. Co do miłości, dajemy ile wlezie i nigdy nam tego uczucia nie brakuje.
A życie codzienne? Jak wcześniej pisałam, jest o niebo lepsze. Mamy czas na wszystkie obowiązki, życie towarzyskie, hobby oraz przyjemności. Nie wiem, jak to możliwe, ale możliwe. Jest po prostu lepiej i niech będzie tak jak najdłużej.
Istnieją samotne mamy, które od początku sobie radzą, które w ogóle nie zrozumieją tego tekstu, ale są takie, i to do nich jest kierowana treść wpisu, które bardzo przeżyły odejście czy też stratę męża/partnera. Warto wierzyć w siebie i każdy kolejny dzień. Warto wziąć się w garść i iść do przodu z podniesioną głową. Pamiętaj, że jesteś najlepsza, po prostu.
Anna L., autorka bloga www.jak-mama.pl
Jesteś nielukrującą mamą?
Skorzystaj z formularza www.dobra-mama.pl/mama-nie-lukruje i prześlij nam swoje teksty, a być może któryś z nich zostanie wybrany TEKSTEM MIESIĄCA, który nagrodzimy upominkiem, opublikujemy w naszym magazynie i na stronach internetowych.