Światowy Dzień Wcześniaka
Historia o tym, jak wdzięczność jednej drobnej kobiety o wielkim sercu przyniosła ukojenie polskim wcześniakom.
Przyjście na świat wcześniaka to nieustająca walka o przetrwanie, która dzięki postępowi medycyny jest na szczęście coraz bardziej skuteczna. Mimo to czas, zanim stan zdrowia maluszka poprawi się na tyle, by przestać drżeć o jego życie, jest ogromnym wyzwaniem. Z okazji obchodzonego 17 listopada Światowego Dnia Wcześniaka prezentujemy wywiad z Joanną Kmieć – kobietą, która sprawiła, że dziesiątkom tysięcy tych najmniejszych noworodków łatwiej przetrwać ten trudny okres.
Co dziesiąte dziecko na świecie rodzi się za wcześnie – w Polsce to aż 26 tys. przypadków rocznie. 17 listopada to idealna okazja do tego, by lepiej zrozumieć, przez co przechodzą te maluchy, ich rodzice i specjaliści, przed którymi stoi wielkie zadanie – ocalić je. Na ten dzień przypada bowiem Światowy Dzień Wcześniaka, który tradycyjnie już jest celebrowany na fioletowo. Wodospad Niagara, Empire State Building, Brama Brandenburska – wszystkie zmieniają kolor dzięki specjalnemu podświetleniu niosąc w świat przekaz: „pamiętajmy o wcześniakach!“.
Z pewnością nie trzeba o nich przypominać Joannie Kmieć – inicjatorce i koordynatorce ogólnopolskiej akcji „Ośmiorniczki dla Wcześniaków“, dzięki której polskie wcześniaki dostają wsparcie w postaci zaprojektowanych specjalnie dla ich potrzeb ośmiorniczek.
Witaj Asiu, skąd pomysł na Ośmiorniczki dla Wcześniaków?
– Zaczęło się od choroby moich córek. Po ich wyzdrowieniu postanowiłam odwdzięczyć się jakoś za opiekę w szpitalu. Pomyślałam, że przekażę na oddział dziecięcy wydziergane przede mnie maskotki. Niestety mieliśmy problem natury technicznej – szpital nie miał pojęcia jakie procedury wdrożyć, aby przyjąć maskotki na oddział. Zaczęłam szukać informacji na ten temat w Internecie. Tak trafiłam na duński projekt ośmiorniczek. Napisałam do nich z zapytaniem czy mogłabym ich akcję kontynuować w Polsce. Otrzymałam pozytywną odpowiedź wraz z wszelkimi informacjami dotyczącymi spraw technicznych (wymiarów ośmiorniczek, schematów itp.). W międzyczasie Marta Tomaszewska – lekarka z Kielc napisała na Facebooku, że szuka kogoś kto jej zrobi ośmiorniczki na oddział. Skontaktowałam się z nią, a następnie założyłam grupę na Facebooku. Akcja rozrosła się w błyskawicznym tempie.
Jak to wszystko działa – kto dzierga, kto roznosi po szpitalach, bo rozumiem, że Ty zarządzasz. Opowiedz coś o tym przedsięwzięciu.
– Dziergają wolontariusze z całej Polski. Organizujemy warsztaty, bo zależy nam na tym, aby ośmiorniczki były bezpieczne. To jest nasz priorytet. Ośmiorniczki muszą spełniać wymogi i wytyczne. Muszą być wykonane z odpowiednich materiałów, które posiadają certyfikaty. Ośmiorniczki od wolontariuszy przechodzą do rąk koordynatorów, którzy również są szkoleni w kierunku szydełkowania. Oni kontrolują ośmiorniczki. Sprawdzają, czy mieszczą się w naszych normach. Jeśli nie, instruują wolontariuszy i starają się pomóc im poprawić błędy. Dopiero po przejściu naszej kontroli ośmiorniczki lądują w szpitalu. Zanoszą je oczywiście koordynatorzy, każdy szpital ma przypisaną w tym celu jedną osobę. W szpitalu są również tworzone procedury wewnętrzne, ośmiorniczki są sterylizowane lub prane w min 60 stopniach i dopiero potem wydawane są rodzicom. Głównie mamom, które jeszcze je przytulają, żeby przeszły ich zapachem i żeby skolonizowały na sobie te dobre bakterie odpornościowe. Ostatecznie wkładamy do inkubatorów cząstkę mamy. Dodatkowo macki ośmiorniczek imitują pępowinę co wpływa również na to, że dzieci czują się bezpieczniej i są spokojniejsze. Nie bawią się już kabelkami aparatury, tylko mackami.
Czy napotykasz jakieś trudności? Podobno w sieci aż roi się od samozwańczych twórców ośmiorniczek, niekoniecznie mających cokolwiek wspólnego z Twoim przedsięwzięciem.
– Tak. To jest nasza największa zmora i walka z wiatrakami. Zdaję sobie sprawę, że ośmiorniczki istniały zanim pojawiła się akcja. Jednak obserwuję wzmożoną produkcję takowych i zwiększoną ilość ogłoszeń na znanych portalach sprzedażowych. Chciałabym wykorzystać to pytanie i przestrzec rodziców, którym obiło się coś o uszy o akcji, słyszeli o ośmiorniczkach, ale nie mają pojęcia jak je zdobyć. Na naszej stronie www.fundacjamalychserc.pl można pobrać wniosek, który uprawnia do otrzymania ośmiorniczki. Ważne jest to, że nasze ośmiorniczki są bezpłatne, posiadają pozytywną opinię Instytutu Matki i Dziecka i są bezpieczne. Wykonujemy je z certyfikowanych materiałów. Te ośmiorniczki, które są dostępne na portalach sprzedażowych nie mają takiej gwarancji. Często są wykonywane z wełny, która drapie i uczula, mają zbyt duże dziury i wypełnienie z waty. Nie możemy oczywiście nikomu zabronić sprzedaży takich maskotek, bo wystarczy zmienić jeden rządek w schemacie, dodać jedną mackę i nie mamy już praw autorskich. Rękodzielnicy o tym wiedzą i niektórzy niestety potrafią to wykorzystać. Schematów w Internecie również jest mnóstwo, więc każdy może sobie zrobić swoją ośmiorniczkę i nie mamy nic przeciwko temu. Jednak bardzo boli nas to, że przy sprzedaży wykorzystywana jest nasza misja. W opisie przedmiotu często są podawane pozytywne aspekty i kojący wpływ na noworodki, a sama aukcja opisywana jest jako „ośmiorniczka dla wcześniaka”, a w 99% te ośmiorniczki nie spełniają restrykcyjnych wymogów i mogą nawet zaszkodzić zamiast pomóc.
Ile osób aktualnie zrzesza Twoja organizacja?
– Na tą chwilę na grupie jest ponad 4 tysięcy członków. Są to osoby początkujące, dopiero uczące się szydełkowania. Umowę o współpracy podpisało już ponad 230 osób i mamy nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej.
Kim są wolontariusze?
– Najczęściej są to osoby, które szydełkują z pasji. Zgłasza się do nas mnóstwo kółek rękodzielniczych, domy kultury. Zgłaszają się również osoby, które proponują spotkania we własnym lokalu, na przykład pasmanterie, kawiarenki, biblioteki. Mamy dużo współpracujących z nami Klubów Seniorów. Jednak najbardziej zaintrygowała nas wiadomość od terapeutki z Zakładu Karnego w Brzegu. Zorganizowaliśmy tam w ramach terapii zajęciowej warsztaty z szydełkowania ośmiorniczek. Panowie świetnie sobie poradzili i otrzymali pierwsze materiały do dziergania tych odpowiednich ośmiorniczek. Zapowiada się dłuższa współpraca. Swojego czasu mieliśmy również zajęcia dla kobiet w ciąży, które leżały z różnych powodów w szpitalu na długo przed porodem i czekały na rozwiązanie.
Co trzeba zrobić, żeby Was wesprzeć?
– Dobre pytanie. Często osoby, które chcą pomóc w dzierganiu sądzą, że narzucamy jakiś limit ośmiorniczek, które trzeba wykonać. Tymczasem wszystko zależy od naszych chęci, możliwości i wolnego czasu. Można zrobić jedną ośmiorniczkę na miesiąc, a można 10. Jedną ośmiorniczkę wprawiona rękodzielniczka dzierga około trzech godzin, więc mimo wszystko to sporo czasu. Pragnę jednak zaznaczyć, że osoby już wprawione robią ośmiorniczkę na przykład podczas oglądania filmu. Schemat jest dość prosty i łatwo go zapamiętać. Nasze wolontariuszki to zazwyczaj zapalone szydełkowiczki, które wszędzie zabierają ze sobą szydełko i dziergają przy każdej sposobności, a te całkiem zakręcone zabierają ze sobą akcesoria nawet na urlop nad morzem. Wspomnę również, że pomóc nam można nie tylko poprzez dzierganie. Jeśli ktoś prowadzi bloga, zachęcamy, aby napisał o nas kilka słów w swoim poście. Można udostępniać nasz profil na Facebooku lub na Instagramie. Zachęcamy do wpłacania symbolicznych kwot na konto. Jako Fundacja zapewniamy materiały wolontariuszom, a to koszt ok. 3 tys. miesięcznie na samą włóczkę (aż 30 kg bawełny!). Można nam podarować włóczkę albo udostępnić lokal. Więcej szczegółów, o tym jak nas wesprzeć można znaleźć na stronie www.fundacjamalychserc.pl, w zakładce współpraca.
Oprócz wolontariuszy wytrwale dziergających ośmiorniczki i koordynujących pracę fundacji, w jej działalność angażują się również partnerzy będący przedstawicielami świata biznesu. Jednym z nich jest marka KiK, która jako sieć sklepów dedykowana całym rodzinom wierzy, że to właśnie one stanowią największą wartość, którą należy pielęgnować.